ZiołaNaZdrowo.pl - wszystkie informacje o ziołach i ziołolecznictwie - dowiedz się o nas więcej  →

Botanika

Mój kumpel Mel: Ekstatyczne spotkanie z zagrożoną rośliną

Późny 2019 rok, dwa lata w suszy. Jestem na zewnątrz w ogrodzie botanicznym Mt Annan, na obrzeżach Sydney, szukając roślin, które powinny być uprawiane w ogrodach, ale nie są. Jest gorąco i chce mi się pić. Nawadniane rośliny są swoistą oazą w otaczającym krajobrazie suchych, skorupiastych traw i eukaliptusów.

Włóczę się po okolicy, zastanawiając się, dlaczego ogrody botaniczne zawsze pozostawiają mnie z lekkim niedosytem. Czy to sposób, w jaki rośliny są wykorzystywane jako eksponaty – eksponaty – a nie w skojarzeniach? Kult i fetyszyzacja okazu nad zbiorowiskiem, nad naturą jako całością?

Zgubiłem się i wracam, aby znaleźć trochę wody.

Potykam się o rząd pospolitych gatunków kory papierowej. Ale jeden przykuwa moją uwagę, zaklinowany pośrodku, o niespodziewanej osobowości… bardziej nieśmiały i introwertyczny. Drobny, pierzasty i zgrabny. Wygląda jak spadająca woda… miły chłodny prysznic. Botaniczne ucieleśnienie deszczu. Liście jak rosa, na łodygach kaskadowo w zwolnionym tempie, jak na zwolnionym zdjęciu wodospadu. Teraz jestem jeszcze bardziej spragniony.

Próbuję zrobić dobre zdjęcie, ale światło jest złe.

Drzewo nazywa się Melaleuca irbyana. Okazuje się, że jest to zagrożona kora papierowa z okolic granicy NSW-QLD, która rośnie w lesie Melaleuca ir byana, zbiorowisku roślinnym, które samo w sobie jest krytycznie zagrożone.

Na początku nie były one tak powszechne, ale karczowanie terenu pod uprawę zniszczyło dziewięćdziesiąt procent lasów, więc pozostało tylko kilka ograniczonych kieszeni. Zmiany klimatu mogą wpłynąć na szybkość kiełkowania, hydrologię i pożary – wyzwania, które mogą być poważne dla już zagrożonego gatunku. Ale nie wszystko jest jeszcze stracone: Tam, gdzie je znaleziono, są zazwyczaj obfite; pewne siebie w obecności rówieśników.

Miesiące mijają.

Co jakiś czas myślę o niej. Przychodzi do mnie, gdy zmywam naczynia. Te delikatne frędzle na tle bladych kremowych łodyg płaczących jak wierzba. Miękka, łuszcząca się kora na wąskim, dobrze wyprofilowanym pniu. Dociera do mnie, że fetyszyzuję pojedynczy okaz, a nie zbiorowość. Powinienem naprawdę pójść i zobaczyć ją w jej naturalnym otoczeniu…

Czekaj. Dlaczego wybrałem zaimek żeński, a nie męski? Czy to tylko łagodny, zabawny antropomorfizm? Czy był to tylko zwyczaj, jak nazywanie samochodu, łodzi lub kraju „ona”, wątpliwa konwencja, która jest zarezerwowana dla nieożywionych obiektów historycznie należących do mężczyzn?

Moim zamiarem było wyniesienie rośliny ponad bycie po prostu przedmiotem w świecie materialnym. Ale język może być czasem tępym narzędziem do opisywania niuansów i głębi natury. To, ona, oni. Żadne z nich nie trafia do końca. Postanawiam pozostać niezdecydowany.

LIPIEC 2020, PO WIELKICH POŻARACH. Jestem w podróży po północnych rzekach. Wysyłam maile: gdzie mogę spotkać tę roślinę w naturze?

Ekolog w Queensland, który je bada, ekscytuje się moim zapytaniem. 'To bardzo wyjątkowe drzewo – i mało rozumiane!’ pisze. Ale Jen może mi tylko wskazać kierunek populacji za granicą stanu. To jest COVID, nie ma przekraczania granicy. Wtedy strażnik parkuz lokalizacją populacji na mapie. Mówi mi, że niewiele było wiadomo o tolerancji tego gatunku na ogień, co sugeruje, że czekano z zapartym tchem. Ale „wydaje się, że jest on wrażliwy”, najwyraźniej jest w stanie odrodzić się z utajonych pąków pod korą. Inny strażnik wskazuje mi drugą populację. 'Miejmy nadzieję, że nie wszystkie spłonęły’.

Jadę tam w poobijanym starym kombi na ostatnich nogach, myśląc o utknięciu, zagubieniu się w buszu samemu. Ścieżka pożarowa jest błotnista i apokaliptyczna, całe drzewa wyburzone, aby poszerzyć dostęp dla strażaków. Mam nadzieję, że nie ma tam irbyany….

Na końcu Grumpy Trail skręcam i skradam się w busz. Obszar, na którym mają być, jest teraz zwęglonym szkieletem lasu. Niektóre są martwe, niektóre zawalone. Niektóre to po prostu dziury w ziemi, w których zdematerializowały się nawet korzenie. Ale idąc dalej, znajduję kilka jeszcze żywych, a potem wiele innych. Nie ma już papierowej kory. Nie ma już liści trzymanych w górze w postaci baldachimu. Czarne jak węgiel gałęzie tańczą i skręcają się, a nowe liście wyłaniają się w postaci delikatnych włókien, wyrastających z pach i łokci drzewa. Sporadyczne przyczepy liści zwisające w frędzlach, jakby osobny epifit. Wytłoczone. Drżą na wietrze. Zimowe światło wpada przez drzewa pod skosem w snopach, oświetlając nowe przyrosty i dając poczucie, że dawno miniony ogień wciąż się tli. Ziemia jest pokryta trawiastym odrostem. Kwitną storczyki palczaste.

To ekstatyczne spotkanie, swoista epifania. Zapisuję notatki, żeby móc wyjaśnić, co to było. Gubię notatki i nie mogę sobie przypomnieć.

Wracając do domu, wciąż myślę o Mel. Włączam tę dziwną istotę do projektów ogrodów, choć nie wiem, gdzie znajdę jakieś w uprawie. Dzwonię do ogrodów botanicznych – bez powodzenia. Znajduję jedną malutką bulwę w szkółce, sadzę ją i gubię w ogrodzie. Zaginęła, uznana za martwą. To paperbark, nie może być aż tak trudny w uprawie, prawda?

W końcu namierzyłem szkółkę w Queensland, która ma kilka sztuk w tubach pozostałych po projekcie renowacji. Minimalne zamówienie, żeby je tu wysłać, to dużo. Więc zamawiam dużo.

Jestem zajęty i udaje mi się stracić połowę z nich z powodu zaniedbania. Ale na reszcie rosnę i oddaję część do lokalnej szkółki. Bezpieczniej z profesjonalistami.

Suma informacji, jakie mogę znaleźć na temat ich wymagań ogrodniczych, pochodzi od jednego entuzjasty, który kiedyś napisał, że w ogrodach rosną tylko jako małe krzewy, oraz sprzeczne z nimi zdjęcie tego, co wygląda jak duże drzewo okazowe na podwórku. Ja posadziłem pięć sztuk na maleńkim tarasie w Surry Hills. Być może można je przycinać, aby utrzymać je w małym rozmiarze? Kto wie…

KWIECIEŃ 2021. Wybieram się na wycieczkę do ogrodu botanicznego z ukrytym motywem zrobienia lepszego zdjęcia tego magicznego okazu. Ku mojemu przerażeniu, dwie z jego trzech głównych gałęzi zostały ścięte.nieumiejętnie odcięte piłą łańcuchową, pozostawiając amputowane kikuty i bladą imitację dawnego siebie. Wydaje się, że jest to trafna metafora tego gatunku: jego żywotność zagrożona, zanim ludzie dostaną szansę, by być jej świadkami …

Czerwiec 2021 r. Przeczytałem Melaleuca Irbyana Recovery Plan 2013-2023, strategię wdrażaną przez Radę Miasta Logan, Queensland, która ma na celu lepsze zrozumienie gatunku, zidentyfikowanie jego warunków wzrostu i potencjalnych miejsc do odnowy i uzyskanie społeczności za tym stworzeniem. Często ubolewam, że żyjemy w świecie, w którym ludzie wydają się dbać tylko o puszyste, zagrożone zwierzęta, a nie o zagrożone rośliny. Optymizm można znaleźć w biurokratycznym dokumencie.

W ostatnim czasie relacje między mną a Mel przeszły z tych upojnych dni zauroczenia w nową fazę. Bardziej – ośmielę się powiedzieć – udomowioną. Widzę Mel ubraną w plastikowy garnek, kiedy zabieram resztki jedzenia do kompostownika. Mel widzi, że nie jestem szczególnie sumienną czy utalentowaną ogrodniczką, mimo że jest to poniekąd moje źródło utrzymania… Ale lubię myśleć, że jest to głębsze połączenie: mniej związane z pięknem i rzadkością, a bardziej ze wspólną historią i nadzieją na przyszłość, w której oboje możemy się rozwijać. I tak oto brniemy dalej.

Podobne artykuły
Botanika

Dlaczego botanicy zawsze podają rodzinę roślin? repost

Botanika

Nie zawsze tylko zwykła wanilia, repost

Botanika

Zapylanie motyli, krótki przegląd

Botanika

Nazwaliśmy ją Ditch Weed i zostawiliśmy w spokoju (Cannabis sativa).

Zapisz się na Newsletter
i otrzymuj najnowsze posty prosto na swoją skrzynkę